Konkurs z książką „Nie ze mną takie tere-fere!”

terefere

Rozstrzygnięcie konkursu. Książkę wygrywają:

 

Katarzyna R. i Marta Poznańska

 

Gratulacje! Laureatki proszę o wiadomość z adresem do wysyłki nagrody (brak zgłoszenia do 30.06.2017 godz. 12.00 będzie równoznaczny z rezygnacją z nagrody). Można pisać na maila: kontakt@ksiazkiweterze.pl lub w wiadomości na profilu „Książki w eterze” na Facebooku.

 

Za egzemplarz konkursowy serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak.


 

 

Wraz z Wydawnictwem Znak zapraszam do udziału w konkursie!

 

Do wygrania 2 egzemplarze książki Jima Smitha „Nie ze mną takie tere-fere!”!

 

Opis wydawcy: Nie ma lekko… tere fere! Moje życie zawsze było super – miałem najlepszego kumpla Bączka i należałem do fajnych dzieciaków. Ale… odkąd w szkole pojawił się Darek Darenowski ze swoją paskudną krokodylą gębą, nie daje mi żyć. Darenowski wiecznie siorbie oranżadę z puszki, beka mi do ucha, a potem wykonuje swój nieznośny taniec i przezywa mnie na melodię „Sto lat, sto lat”, co oczywiście nie wychodzi, bo sylaby się nie zgadzają. Ale spokojnie – żaden cwaniaczek mi nie podskoczy!

 

Aby wziąć udział w konkursie należy w komentarzu poniżej odpowiedzieć na pytanie: Jaki szkolny psikus/sytuacja najbardziej zapadł/a Ci w pamięci?

 

Pozostałe warunki konkursu:

 

– udostępnienie konkursowego wpisu na Facebook’u (publicznie na swoim profilu)

– zaproszenie znajomych do udziału w konkursie

– konkurs dla fanów „Książki w eterze” i „Znak Emotikon”

 

Wśród wszystkich uczestników, którzy spełnią wszystkie warunki konkursu, zostaną wyłonieni laureaci. Na zgłoszenia czekam do godz. 21.00 we wtorek 27 czerwca 2017 roku. Powodzenia!

11 komentarzy

  1. dagmara541 pisze:

    Jak pod koniec podstawówki specjalnie uaktywnilismśmy alarm przeciwpożarowy żeby wymigać się od klasówki 😛
    Udało się 😉

  2. Katarzyna R. pisze:

    Pamiętam jak mój przyjaciel całkowicie nieprzygotowany, wezwany do odpowiedzi podczas lekcji geografii stał pod mapą jak skazaniec i grając na zwłokę chwycił się za brzuch mówiąc „z tego wszystkiego to mnie już serce rozbolało”. Cała klasę łącznie z nauczycielem nie powstrzymala się od śmiechu. Na koniec padło pytanie od nauczyciela „czy Ci się wątroba z sercem na miejsca pozmienialy” 😉

  3. Magdalena Faltyn pisze:

    Pamiętam koniec podstawówki, rozdanie świadectw oczywiście prezenty dla nauczycieli i ten jeden prezent. Wręczył go chłopak, który był czarnym charakterem szkoły i oczywiście nasza wychowawczyni od matematyki go usadzila i biedak musiał kolejny rok chodzić do 8 klasy. Ale odegrał się na pani i usłyszał …jak ja żałuję, że Cię tu zostawiłam diable rogaty. Dlatego, że wreczyl on jej piękne pudełko i kiedy ona je otworzyła. ..był smród i pisk…czarny charakter włożył do pudełka psia kupe.

  4. Lydia pisze:

    Pamietam jak na matematyce nauczycielka jeszcze nie skończyła a dzwonił dzwonek na przerwę i wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia i pani do nas wszyscy siadać i jeszcze nie skończyłam nie kazałam wam wychodzić … a ja nie długo myśleć rzuciłam to my sobie sami wyjdziemy i a że ja siedziałam w drugiej ławce z najlepszą psiapsiólką gdzie pierwsza ławka była wolna .. pani tak się wkurzyła że pchnęła tak tą pierwszą ławką że ławka sie podniosła uderzając moją przygniatając nas do krzesełek i krzycząc że ona jeszcze nie skończyła i powie nam kiedy mamy wyjsć ????? więcej sie już nie odezwałam ale moja koleżanka przestraszyła sie na poważnie ?

  5. Marta Poznańska pisze:

    Mieliśmy swego czasu na zastępstwie bardzo niesympartycznego nauczyciela chemii. Taki relikt komuny. Lubił siedzieć w swoim pokoju obok sali, czytać gazety gdy my męczyliśmy się sami nad zadaniami. Podczas jednych z zajęć z probówkami i doświadczeniami jednej dziewczynie pękło dno probówki i ta zaczeła przeciekać. Trzeba było to zgłosić, ale wysłaliśmy do nauczyciela chłopaka, który bardzo niewyraźnie mówił. Psor był wściekły, że przerwano mu lekturę, wyrwał probówkę z rąk chłopaka nie wysłuchując go do końca i trzasnął drzwiami. Po minucie wyleciał bordowy ze swej krypty z mokrymi portkami wymachując uszkodzoną probówką. Sam myślał, że niezdarny uczeń chce by mu nalać cieczy a nie wymienić sprzęt. Mokre gacie chemika jeszcze wiele dni wywoływały salwy śmiechu w całej szkole.

  6. Monika Wendreńska pisze:

    Pamiętam naszą profesor z polskiego i jej furię kiedy kolejny raz natkaliśmy coś do zamka i nie można było otworzyć drzwi do sali. Szkoła nie dysponowała wolną klasą także nie mieliśmy wtedy zajęć.Pamiętam że chyba z 4 razy musiał ślusarz zamek wymieniać.?

  7. Monika Ch pisze:

    Historii związanych ze szkołą każdy z nas ma na pewno wiele. Ja najbardziej pamiętam te: będąc w szkole podstawowej wychowawca na godzinie wychowawczej wypełniał jakiś kwestionariusz (o ile dobrze pamiętam dotyczyło to egzaminu na kartę rowerową). Każdemu z nas zadawał te same pytania. Pierwszy w dzienniku był nasz klasowy „as”, który miał w głowie mnóstwo żartów. Pytanie wychowawcy: „Imię ojca” – odpowiedź: „I Syna i Ducha Świętego”. Cała klasa parsknęła śmiechem, włącznie z wychowawcą 🙂 I jeszcze jedno wspomnienie z lat szkolnych: na języku polskim przed omawianiem każdej z lektur polonistka robiła nam kartkówki. Miały one na celu sprawdzenie kto przeczytał daną książkę. Pytania były zarówno banalnie proste jak i bardziej szczegółowe. Historia, którą opiszę tyczyła sie lektury „Anielka”. Pytanie brzmiało: „Kto to był Karusek?”. Klasowy „kujon”, który rzadko czytał lektury odpowidział na banalne jego zdaniem pytanie: „Karusek był kolegą Anielki, chodzili razem do klasy” 🙂

  8. Erna pisze:

    Największy psikus szkolny jaki utkwił mi w pamięci na całe życie, to jak cała klasa namówiła mnie na wagary pierwszego dnia wiosny. Ustaliliśmy, że wszyscy z ostatniej lekcji uciekamy, czyli idziemy na wagary. Wyszliśmy całą ósma klasą , że szkoły, ja oczywiście poszłam do domu a cała klasa obeszła szkołę i drugim wejściem wróciła na lekcję. Na drugi dzień tylko ja – prymuska byłam na wagarach i musiałam się tłumaczyć.

  9. Monika Ch pisze:

    Będąc w szkole podstawowej nasz wychowawca, na godzinie wychowawczej wypełniał jakiś kwestionariusz (dotyczyło to egzaminu na kartę rowerową). Każdemu z nas zadawał te same pytania. Pierwszy w dzienniku był nasz klasowy „as”, który miał w głowie mnóstwo żartów. Pytanie wychowawcy: „Imię ojca” – odpowiedź: „I Syna i Ducha Świętego”. Cała klasa parsknęła śmiechem. I kolejna historia: na języku polskim przed omawianiem każdej z lektur polonistka robiła nam kartkówki. Miały one na celu sprawdzenie, kto przeczytał daną książkę. Pytania były zarówno banalnie proste jak i bardziej szczegółowe. Historia dotyczyła lektury „Anielka”. Pytanie było: „Kto to był Karusek?”. Klasowy „kujon”, lrzadko czytał lektury, odpowidział na banalne jego zdaniem pytanie: „Karusek oczywiście był kolegą Anielki i chodzili razem do klasy” 🙂

  10. Magdalena pisze:

    Jak co roku w „tłusty” czwartek nauczyciele przeżywali istny koszmar, ponieważ smarowaliśmy klamki oraz tablice smalcem. Jednego roku chłopcy wykazali się niezłą nadgorliwością i posmarowali również krzesło wychowawczyni. Nie muszę mówić jaka była wściekła…
    Inna sytuacja, która wciąż opowiadamy jako anegdotę: Na geografii koleżanka stoi przed mapą Polski. Nauczycielka każe jej pokazać granice naszego kraju. A koleżanka: Polska, Polska, gdzie ta Polska?… Nauczycielka postawiła jej dwóję, na co koleżanka odparowała: „Może i nie wiem gdzie jest Polska, ale za to jestem ładna” 🙂

  11. No koleżanki ubrały mi rower wstążkami i wypuściły powietrze a ja niczego nie świadoma wracałam z zebrania harcerskiego na pieszke prowadząc po ciemku rower Rano sie okazało ze to nie kapec lecz ubaw koleżanek a mama zdziwiona gdzie ja na weselu była co tak rower mam przyozdobiony