Konkurs z książką „Cierpkie winogrona”

cierpkie-winogrona

Rozstrzygnięcie konkursu. Jestem pod wrażeniem stworzonych przez Was historii 🙂 Brawo dla wszystkich! Pula nagród jest niestety ograniczona… Książkę wygrywają:

 

Kinga K. i Ola Szymbrowicz

 

Gratulacje! Laureatki proszę o wiadomość z adresem do wysyłki nagrody (brak zgłoszenia do 03.07.2017 godz. 12.00 będzie równoznaczny z rezygnacją z nagrody). Można pisać na maila: kontakt@ksiazkiweterze.pl lub w wiadomości na profilu „Książki w eterze” na Facebooku.

 

Za egzemplarze konkursowe serdecznie dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina.


 

 

Wraz z Wydawnictwem Szara Godzina zapraszam do udziału w konkursie!

 

Do wygrania 2 egzemplarze książki Bożeny Gałczyńskiej-Szurek pt. „Cierpkie winogrona”!

 

Opis wydawcy: Po odczytaniu testamentu męża obrazek idyllicznego związku Pauliny rozpada się na drobne kawałki. Kobieta postanawia wyruszyć do Grecji, by znaleźć spadkobiercę należnego jej majątku i zdemaskować oszustwa męża. Czy uda się jej odkryć tajemnice podwójnego życia Janka? Autorka przeplata malownicze opisy greckich krajobrazów i zwyczajów z barwną historią miłosną. Nieszczęśliwy romans z przystojnym Grekiem utwierdzi Paulinę w przekonaniu, że winogrona nie zawsze mają słodki smak.

 

Aby wziąć udział w konkursie należy w komentarzu poniżej napisać krótką historię (5-6 zdań) na dowolny temat, w której znajdą się słowa: pelargonia, walizka, sukienka w groszki, cukier, chłód i kaszmir.

 

Pozostałe warunki konkursu:

 

– udostępnienie konkursowego wpisu na Facebook’u (publicznie na swoim profilu)

– zaproszenie znajomych do udziału w konkursie

– konkurs dla fanów „Książki w eterze” i „Wydawnictwo Szara Godzina”

 

Wśród uczestników, którzy spełnią wszystkie warunki konkursu, zostaną wyłonieni laureaci. Na zgłoszenia czekam do godz. 21.00 w czwartek 29 czerwca 2017 roku. Powodzenia!

17 komentarzy

  1. Magdalena pisze:

    Ach, cóż to było za wspaniałe lato… mimo, że chłodne to skończyło sie gorąco 🙂 Założyłam ulubioną sukienkę w groszki, kaszmirowy szal i usiadłam w pobliskim ogródku kawiarnianym, by wypić swoją codzienną kawę z cynamonem i dużą ilością cukru. I wtedy nadszedł ON- mężczyzna z moich snów, mężczyzna z niebieską walizką. Zerwałam się z krzesła i wtedy… potrąciłam donicę z pelargonią, która spadła wprost pod jego nogi. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię, ale ON tylko się uśmiechnął i pomógł mi posprzątać resztki biednej roślinki, która niechcący stała się naszą dobrą wróżką 🙂

  2. Anna pisze:

    Marta ,stała na peronie,ubrana w kaszmirową sukienkę w groszki.Mimo ,że ciążyła jej,dopakowana po brzegi walizka,nie powstrzymała się by obejrzeć z bliska kwitnące różowe pelargonie.Do odjazdu pociągu zostało jeszcze trochę czasu,nadciągał wieczór i powiało chłodem.Postanowiła wstąpić do dworcowego baru napić się ciepłej herbaty z cukrem.

  3. Bożena Kolczewska pisze:

    Dziewczyna idąc powoli ciągnęła za sobą walizkę. Na końcu uliczki zobaczyła kawiarenkę i szybkim krokiem dotarła do niej, w oknie zobaczyła anielskie pelargonie, uśmiechnęła się i weszła do kawiarenki. Zamówiła cappuccino. Siadając przy stoliku poprawiła sukienkę w groszki. Poczuła zmęczenie i chłód, ramiona okryła szalem z kaszmiru. Odbierając kawę wsypała cukier. Siedząc w kawiarence przeglądała fb w telefonie 🙂

  4. Kasiu!
    Nadszedł w końcu wymarzony czas urlopu! Dziś wieczorem, gdy tylko nieco powieje chłodem, zaczynam pakować walizkę: ulubiona sukienka w groszki i apaszka z kaszmiru oczywiście na pierwszym miejscu! Och, jak się cieszę… Obym tylko nie zapomniała rano podlać pelargonii i wsypać cukru do termosu z kawą, bo przecież nie wypiję gorzkiej…
    Czekaj na mnie, całuję!
    Ola

  5. Kinga K. pisze:

    No i co z tego, że strąciłem tę wymuskaną pelargonię swojej pani próbując prosto z parapetu wskoczyć do jej otwartej walizki i umościć się wygodnie na moim ulubionym szalu, tym turkusowym?! Pani kiedyś krzyczała na mnie, bo to podobno bardzo drogi szal, jakiś kaszmir czy coś takiego, ale ja się nie znam na cenach szali, ja wiem tylko, że jak na nim leżę, to czuję taki miły dotyk na futerku, taki jak chłód w gorący dzień! Tylko skąd miałem wiedzieć, że pod szalem jest złożona jakaś jedwabna sukienka w groszki, i że jedwab nie lubi kocich pazurków?!!! Przynajmniej tyle właśnie zrozumiałem z tych wrzasków mojej pani, które mnie skutecznie wypędziły z mojego legowiska w walizce. Trudno, swój honor mam – schowam się w kuchni, a za karę za te wrzaski zaraz wysypię cały cukier z cukiernicy! Nie krzyczy się na kota, i to takiego jak ja!!!

  6. patka pisze:

    Tego dnia nałożyłam ulubioną sukienkę w groszki, podlałam pelargonie i ściskając w ręku wysłużoną walizkę wyszłam z domu. Zaskoczył mnie nagły chłód, na szczęście moją szyję otulał miękki kaszmir. Na ustach czułam jeszcze cukier z lukrowanego pączka, którym bezskutecznie próbowałam osłodzić sobie życie. Ale drżące serce już czuło smak czekającej mnie przygody. Przygody, która mam nadzieję, odmieni moją szarą rzeczywistość i sprawi, że życie nabierze barw!

  7. Magdalena Moruś pisze:

    Spakowałam walizkę. Wrzuciłam do niej garść wspomnień, stare zdjęcia i tą sukienkę w groszki, którą bardzo lubiłeś. Jutro odjeżdżam z Twojego życia na zawsze. Na do widzenia podleję czerwoną pelargonię oraz wypiję kawę z mlekiem i cukrem jak lubię. Poranny chłód wysuszy mi łzy. Zostawię za sobą te wspólne lata, tę miłość i kaszmirową pościel, w której Ty i ja i nasze sny.

  8. Sylwia Waligóra pisze:

    Chłód panujący na zewnątrz nie zwiastował nic dobrego, zwłaszcza, że moja ucieczka miała się dokonać nocą. Ale klamka zapadła: nie potrafię zapomnieć o jego dłoniach miękkich niczym kaszmir błądzących po mej talii, ani nie potrafię żyć bez jego ust, które smakowały cytrynką i palonym cukrem. Tej nocy miałam pognać jak wariatka za marzeniem: w czarnej sukience w groszki, tanich klapkach i dziurą w kieszeni. Ujęłam w dłoń mikroskopijną walizkę, uchyliłam okno i już niemal mi się udało pobiec ku szczęściu, ale ta holerna pelargonia teściowej spadła z parapetu, narobiła huku budząc tę smoczycę i udaremniając mój bieg ku wolności….

  9. Maria53 pisze:

    Nasza piąta rocznica ślubu wypadła w zwykły czwartek i tego dnia wcześniej wróciłam z pracy. Szybko schowałam pościel z kaszmiru, bo rano nie zdążyłam, a uroczysty obiad, który w nocy przygotowałam już czekał na powrót męża. Założyłam sukienkę w groszki, w której zawsze bardzo mu się podobałam. Po chwili usłyszałam kroki w przedpokoju i ujrzałam: przepiękny, czerwony bukiet róż – w kolorze intensywnej czerwieni, jak nasze pelargonie na balkonie, męża i wielkich rozmiarów walizkę. Bukiet wręczył mi w salonie bez słowa, a w jego oczach zobaczyłam chłód. Cofnęłam się nieznacznie i wtedy, usłyszałam brzęk tłuczonego szkła – cukiernica z cukrem znalazła się na dywanie. Na spakowanie walizki potrzebował godzinę. Wychodząc, odwrócił się w moją stronę z kamienną twarzą i powiedział: „Do zobaczenia na sprawie rozwodowej!”

  10. Alen Nodar pisze:

    Gdy moja pelargonia uschła, wiedziałam, że ktoś mi bliski umrze, zawsze tak było. Nie myśląc wiele założyłam moją sukienkę w groszki i spakowałam walizki. Musiałam pojechać do mojej Babci na wieś, żeby przekonać się z czy z nią wszystko dobrze. Gdy tylko wyszłam z domu poczułam delikatny wiatr, od razu przeszył mnie chłód a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Po drodze zatrzymałam się na stacji CPN żeby zatankować auto i kupiłam mrożona kawę z mlekiem, dziś wyjątkowo posłodziłam ją 2 łyżeczkami cukru. Gdy dojechałam na miejsce zastałam babcie siedzącą na werandzie owinięta kaszmirowym szalem, który zakładała tylko na wyjątkowe okazję, zrozumiałam, że stało się najgorsze.

  11. Edyta pisze:

    Był kolejny sobotni, zimowy wieczór, a on skryty w mroku swej sypialni znów nasłuchiwał znajomych kobiecych kroków. Wyglądała zupełnie, jak przed dwudziestu laty – elegancka, z dumnie podniesioną głową, w jasnym płaszczu z kaszmiru, spod którego wysuwała się delikatnie suknia w groszki tak błękitne, jak jej oczy. Doskonale pamiętał ich burzliwą znajomość – namiętne noce i romantyczne spacery za dnia. Miał przed oczami piękną werandę z jej ulubionymi krwistoczerwonymi pelargoniami, wciąż bawiło go, że przez nieuwagę myliła cukier z solą i do dziś bolał go widok spakowanej walizki, którą niespodziewanie ujrzał na progu. Choć teraz w jego sercu panował już tylko chłód, podobny do tego za oknem, jakimś dziwnym zrządzeniem losu znów mógł na nią patrzeć i nie potrafił się temu w żaden sposób oprzeć. Nie miał jednak pojęcia, że to nie zwykły przypadek, a jej cicha nadzieja na odbudowę tego, co kiedyś tak nagle i z wielkim hukiem runęło, kierowała ją co sobotę pod jego okno.

  12. Asia Aft pisze:

    Weszła po skrzypiących schodkach i stanęła na starej werandzie, postawiła swoją walizkę i rozejrzała się do okoła. Dom był w bardzo złym stanie…zmartwiła się, miał być jej azylem, a tymczasem wyglądał na potrzebującego natychmiastowej reanimacji. Chłód wieczornego powietrza zmusił ja do potarcia ramion i dłoni, zmarzła, jej zielona sukienka w groszki nie nadawała się już na późnosierpniowe wieczory. Przejęta swoim położeniem oraz zimnem wygrzebała z bagarzu jedyna cenną rzecz jaką miała – koszmirowy sweter i otuliła się nim z nadzieją, na odrobinę ciepła. Zamarzyła jej się gorąca herbata z cukrem…ale na to musiała poczekać.

  13. Erna pisze:

    Letni wypoczynek dobiegał końca, bo wszystko co przyjemnie ma swój koniec. Moja WALIZKA była już spakowana, a ja stojąc na tarasie wdychałam CHŁÓD wieczoru i podziwiałam jak PELARGONIA eksponuje swoje kwiaty na parapecie. SUKIENKA W GROSZKI idealnie na mnie leżała a mój ukochany słodki jak CUKIER nie przyszedł. Smutno zrobiło mi się na sercu i z oczu pociekły łzy ale KASZMIR nocy spił je z moich policzków.

  14. Agnieszka E. Rowka pisze:

    To był pamiętny dzień sierpnia, którym przekroczyłam próg restauacji o nazwie „Pelargonia”. Miałam na sobie sukienkę w grochy, w ręku starą walizkę a na oczach ciemne okulary. Wewnątrz panował przyjemny chłód. Usiadłam do stolika, do którego podbiegła kelnerka i zamówiłam kawę. Zdjęłam okulary i położyłam je na stoliku i spojrzałam na piekny widok gór za oknem a po chwili przyjemny aromat kawy dotarł do moich nozdrzy kiedy to kelnerka postawiła przede mną filiżankę aromatycznego naparu i cukier. Wyjęłam z walizki kaszmirowy szal, który założyłam na swoje ramiona i w tym momencie do restauracji wszedł ON a moja ręka z filizanką zastygła w połowie drogi do moich ust.

  15. Lucyna W-l pisze:

    W chłodny jesienny wieczór Zuzanna otulona w miękki kaszmirowy sweter usiadła w swoim ulubionym, starym fotelu przed kominkiem i wsłuchuje się w trzask palącego się drewna. Wiatr oraz chłód panujący za oknem niekorzystnie wpływa na jej nastrój; jest rozdrażniona- nawet jej ulubiona kawa ze śmietanką i odrobiną cukru nie daje ukojenia. Zuzka mruży oczy, przywołuje w pamięci sierpniowy dzień, w którym na progu swojego mazurskiego ganku pełnego karminowych pelargonii zobaczyła Lenę. Przyjaciółka mimo,że ubrana w letnią sukienkę w grochy, z walizką w ręku wyglądała jakoś inaczej. Niezapowiedziana wizyta, chwile spędzone na długich rozmowach tak szybko minęły i nigdy się nie powtórzą. Leny już nie ma.