Jestem osobą konkretną… Rozmowa z Izabellą Frączyk
„Jestem osobą konkretną…”
W związku ze wznowieniem książki „Kobiety z odzysku”, w Wydawnictwie Prószyński i S-ka, zapraszam do lektury wywiadu z Izabellą Frączyk.
Ostatnio rozmawiałyśmy we wrześniu 2015 roku. Co od tego czasu zmieniło się w Pani życiu zawodowym?
Poważnie? To było aż tak dawno? Myślałam, że maksymalnie półtora roku temu 🙂 W moim życiu niewiele się zmieniło poza tym, że dzieci urosły, przybyło mi trochę nowych zmarszczek, kilka nowych tytułów pojawiło się na półce, przejechałam mnóstwo kilometrów i trochę okrzepłam w tej mojej robocie.
Pisanie jest dla Pani sposobem na życie, pasją czy odskocznią od codzienności?
Cóż, chcąc w miarę regularnie pisać książki, prędzej czy później trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, w jaki sposób traktujemy całe to nasze pisanie. Czy jest to jedynie hobby uprawiane w chwilach wolnych od zawodowych zobowiązań, czy też pisanie w pewnym momencie stanie się zawodem uprawianym na poważnie. W moim wypadku mamy już do czynienia z tą drugą opcją. Chcąc pisać regularnie, już nie można się rozdrabniać. Dwie premiery rocznie to nie są przelewki. Do tego żaden normalny pracodawca, nie przymknąłby oczu na moje rozliczne wyjazdy. Zatem nie mam już wyjścia.
Pisze Pani o kobietach i raczej dla kobiet. Trzeba przyznać, że to wymagająca grupa odbiorców…
Ależ ja wcale nie piszę dla kobiet 🙂 Mam całkiem spore, wierne grono fanów wśród mężczyzn. Już dawno temu utarło się przekonanie, że jeśli książkę napisze kobieta, w dodatku o kobietach, i jeszcze na okładce znajdzie się kobieta, to na bank mamy romans. Nic bardziej błędnego. Tak naprawdę w naszej branży mało kto pisze romanse. Obyczajówki z ukłonem w stronę komedii- to moja bajka. A czytelnicy wysoko stawiają poprzeczkę, zatem trzeba się starać, żeby sprostać oczekiwaniom.
Proza obyczajowa nieodmiennie cieszy się popularnością, zwłaszcza wśród czytelniczek. Jak Pani sądzi, skąd się to bierze? Dlaczego kobiety częściej sięgają po tego typu książki?
Istotnie, kobiety czytają dużo więcej niż mężczyźni. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia z czego to wynika. Może z większej wrażliwości? Może z nieco bardziej skomplikowanej sfery psychologicznej. Naprawę nie wiem…
Książki spod Pani pióra są dynamiczne i ze sporą dawką humoru. Gdy sięgam po kolejny tytuł wiem, że spędzę miłe chwile. Znak rozpoznawczy autorki?
Wygląda na to, że chyba już tak… Na początku mojej przygody z pisarstwem nawet nie marzyłam, że uda mi się wypracować własny rozpoznawalny styl. Tymczasem coraz częściej słyszę, że moją twórczość ma już własną markę. Że się wyróżnia. Niedawno przeczytałam w recenzji, że „Humor to jakby ślad linii papilarnych autorki w jej powieściach – jedyny, niepowtarzalny. To jak pieczęć lakowa na dawnym dokumencie – nie do podrobienia.”. To była dla mnie ogromna radość. Może faktycznie coś już jest na rzeczy.
W wydawnictwie Prószyński i S-ka właśnie ukazała się książka „Kobiety z odzysku”, a właściwie pierwszy tom tej powieści. Ten tytuł już znamy z Pani twórczości. To wznowienie z rozszerzeniem treści?
„Kobiety z odzysku” to druga powieść w mojej karierze. Wydałam ją sama, dawno temu i za własne pieniądze. W słabym wydawnictwie. To były koszmarne chwile, okupione ogromnym stresem. Na szczęście książka sprzedała się fantastycznie, ale mimo kilku dodruków, po wyczerpaniu nakładu, postanowiłam zaproponować ponowne wydanie u mojego obecnego wydawcy. Szczególnie że niedawno napisałam kontynuację losów moich trzech bohaterek „Kobiety z odzysku- TRUDNE WYBORY”, która ukaże się w maju. Będzie to druga część przygód Zuzki, Felicji i Gośki. Stare „Kobiety z odzysku” w nowej odsłonie otrzymały profesjonalną korektę oraz nową okładkę, ale to w dalszym ciągu ta sama książka. Osobiście uważam, że dopisywanie na siłę nowych scen, czy rozdziałów to wyłącznie sztuczny marketingowy wybieg. Ja jestem osobą konkretną, wolałam napisać cały tom drugi 😀
Jak to jest z tym pisarstwem? Im więcej książek na koncie, tym większa energia do pisania i więcej kolejnych pomysłów? A może przychodzą też chwile, kiedy kompletnie brak inspiracji do dalszego pisania?
Na szczęście nie wiem, co oznacza brak weny. Oczywiście zdarzają się chwile, kiedy bezmyślnie gapię się na migający kursor i słowa nie płyną, ale to zwykle chwilowy „korek” twórczy. Nawet po wydaniu wielu książek, pisanie sprawia mi mnóstwo radości. Poza tym, uważam że dorobek zobowiązuje. Im więcej książek na koncie, tym bardziej staram się, by nie obniżyć lotów, by nie sprawić czytelnikom zawodu.
Jakie są Pani ulubione formy spędzania wolnego czasu?
To nie tajemnica. Mam dwie wielkie pasje. Motoryzację oraz gotowanie. Współtworzę także bloga Świeżo Napisane, gdzie poza przepisami publikujemy z przyjaciółką także zabawne felietony. Oczywiście poza sterczeniem w kuchni i tłuczeniu się quadem po błocie, sporo czasu poświęcam remontowi czterdziestoletniej corvetty. To latem. Za to zimą mogłabym zamieszkać na wyciągu. Kocham narty i snowboard.
Spotkania autorskie to ważna część życia pisarza. Bezpośredni kontakt z czytelnikami z pewnością daje obraz tego, jak odbierana jest Pani twórczość. Można z nich wyciągnąć wnioski i czegoś się nauczyć?
Często jeżdżę na spotkania z czytelnikami. Czasem w miejsca, które ciężko znaleźć na mapie. Wszędzie jest naprawdę świetnie. Czytelnicy każdorazowo dosłownie zasypują mnie pytaniami. To, poza pisaniem, drugi najfajniejszy aspekt mojej pracy. A wnioski? Każdy wyciąga własne, nieraz bywam zdziwiona, jakież to mądrości uważny czytelnik potrafi wyłuskać z moich historii. Jako że jestem jak najdalsza od moralizowania, prawienia kazań i mówienia komuś jak ma żyć. Jeżeli faktycznie w moich książkach da się znaleźć wartościowy przekaz, bardzo jest mi z tego powodu miło.
A teraz o czym Pani pisze? Jakie plany wydawnicze?
O czym piszę? Prawdę mówiąc, to jeszcze nie wiem. Mam dopiero 30 stron i nawet bladego pojęcia, co to będzie 🙂 Jak napiszę to się dowiem, ponieważ jak zwykle nie mam planu ani nawet mglistego pomysłu na fabułę. Na razie jestem na etapie, kiedy poznaję moich bohaterów, a już co wymyślą… to jeszcze nie wiem. Natomiast w temacie planów wydawniczych mam więcej konkretów. Jak już wcześniej wspomniałam, w maju ukaże się kontynuacja „Kobiet z odzysku”. W 2019 planujemy również kilka wznowień. Jesienią natomiast ujrzy światło dzienne moja kolejna powieść o roboczym tytule „Spełniony sen”. Zapewne niektórzy moi czytelnicy pamiętają, jak na potrzeby tej historii zatrudniłam się na stacji benzynowej, aby lepiej poznać branżę. Część znajomych myślała, że naprawdę zmieniłam pracę 🙂 No i tak oto moja kolejna bohaterka, Beata wylądowała w takim miejscu. A dzieje się tam, oj dzieje…
Serdecznie dziękuję za rozmowę.
Dziękuję i pozdrawiam!
Wszystko już wiem. ale każde spotkanie z Tobą jest świętem.
Buziaki ?
Super wywiad. Dzięki
🙂