Konkurs z książką „Kobieta na końcu peronu”

kobieta-na-koncu-peronu-b-iext32256820

 

Uwaga! W związku z tym, że laureatka nie zgłosiła się po nagrodę, konieczne było drugie rozdanie. Wygrywa Ania. Brawo!


 

Rozstrzygnięcie konkursu! Wybór laureata był bardzo trudny… Dziękuję za wszystkie piękne historie. Wygrywa:

 

Katarzyna

 

Brawo! Laureatkę proszę o wiadomość z adresem do wysyłki nagrody (brak zgłoszenia do 04.05.2016 godz. 10.00 będzie równoznaczny z przekazaniem nagrody kolejnej osobie). Można pisać na maila: kontakt@ksiazkiweterze.pl lub w wiadomości na profilu „Książki w eterze” na Facebooku.

 

Za egzemplarz konkursowy serdecznie dziękuję Warszawskiej Grupie Wydawniczej.


 

Wraz z Warszawską Grupą Wydawniczą zapraszam do udziału w konkursie!

 

Do wygrania książka autorstwa Jolanty Knitter-Zakrzewskiej pt. „Kobieta na końcu peronu”!

 

Opis wydawcy: Autorka w mistrzowski sposób łączy w swoich opowiadaniach subtelny zmysł psychologicznej obserwacji z kryminalną zagadką. To nie tylko opowieść o meandrach ludzkich motywacji. To również historia o potędze uczuć, które potrafią wznieść nas na wyżyny oraz o tym, że czasem to, co widzimy, nie jest takie, jakie nam się wydaje…

 

Recenzja

 

Aby wziąć udział w konkursie należy w komentarzu poniżej napisać krótką historię (5-6 zdań), w której będą zawarte następujące słowa: walizka, nagietki, puder, szron, światło, bagietka, koszyk, spotkanie. Historia powinna zaczynać się słowami: Na końcu peronu…

 

Pozostałe warunki konkursu:

 

– udostępnienie konkursowego wpisu na Facebook’u (publicznie na swoim profilu)

– zaproszenie znajomych do udziału w konkursie

– nie zapomnijcie o polubieniu profilu „Książki w eterze”

 

Wśród wszystkich uczestników zostanie wyłoniony laureat. Na zgłoszenia czekam do godz. 21.00 w piątek 29 kwietnia 2016 roku. Ogłoszenie wyników konkursu w sobotę 30 kwietnia. Nie zwlekajcie! Powodzenia!

26 komentarzy

  1. Krzycho H. pisze:

    Na końcu peronu dojrzałem migające światełko.Trzymając w jednej ręce walizkę a w drugiej koszyk pełen nagietek udałem się na spotkanie z nieznanym.Czując wokół zapach bagietek i widząc połyskujący na torach szron pomyślałem „o boże zupełnie zapomniałem , że miałem kupić puder no 3 na prezent”.

  2. joasia777 pisze:

    Na końcu peronu ONA czekała z walizką. Podszedłem do niej z nagietkami w dłoni, aby ją przywitać. Pocałowałem w policzek i poczułem zapach pudru. Szron dawał nieubłaganie o sobie znać, to był grudzień, okres zbliżających się świąt bożonarodzeniowych. Było późno i światło biło nam niemiłosiernie po oczach, światło z latarni na peronie. Pomyślałem, że po tak wyczerpującej podróży ONA zgłodniała, dlatego zabezpieczyłem się na tę ewentualność zabierając ze sobą kosz wiklinowy z herbatą w termosie a także bagietką, nim się tutaj spotkaliśmy. Bardzo tęskniłem za nią, po tak długim okresie rozłąki, na co ONA ze łzami szczęścia w swoich oczach dotknęła mojej twarzy dłońmi i zaczęła gładzić moje policzki.

  3. Agusia pisze:

    Na końcu peronu stała dziewczyna, z zieloną walizką i z bukietem nagietków w dłoni. Szron pokrywał koszyk, z którego wystawała prawie zamrożona bagietka. Dziewczyna czekała na spotkanie z przyjaciółką, która znając życie nakładała dopiero puder na twarz w domu. Oj to sobie poczeka☺

  4. Agusia pisze:

    A światło właśnie zgasło i wkoło zrobiło się ciemno ?

  5. Teresa Kłos-Zakrzewicz pisze:

    Na końcu peronu stała młoda para ,on z walizką w ręku ona w koszykiem z którego wystawała bagietka ,świeże pomidory i pęczek nagietek . Stali tak na przeciw siebie ,wpatrzeni w swoje oczy i już wiedzieli że ich miłość dobiegła końca . Szron zmroził ich serca a jeszcze tak niedawno każde spotkanie było świętem . Stali tak bez słów pożegnania ,światło latarni padało na ich twarze ,usta zaciśnięte z bólu nie szeptały słodkich czułych słów . Tylko łzy spływające z jej oczu rozmazywały puder na jej twarzy ,powoli na peron wtaczały się pierwsze wagony ,a oni tak stali ,milczeli i wiedzieli że to już koniec ich krótkiej gorącej miłosnej historii .

  6. Katarzyna pisze:

    Na końcu peronu stał smutny mężczyzna z walizką. W ręku trzymał zwiędnięte nagietki. Obok niego młoda kobieta nakładała puder, którego pył, jak szron, spadał na jej czarny płaszcz. Płakała. Stojący miedzy nimi koszyk z wystającą bagietką kusił bezdomnego psa, którego zawsze tu spotykam. Przyglądałam im się beznamiętnie, od czasu do czasu zerkając, czy nie widać w oddali świateł znów spóźnionego pociągu.
    – To chyba nie jest miłe spotkanie – pomyślałam. – Moje też nie będzie miłe.

  7. Monika Hetz pisze:

    Na końcu peronu,tuż obok stacji rosły nagietki. Chciałam je powąchać,więc z walizką pod pachą skierowałam się w ich kierunku. Po chwili wpadł na mnie mężczyzna z bagietką. Co za cudowne spotkanie. Mężczyzna okazał się moim przyjacielem z dzieciństwa. Zaprosił mnie do restauracji na kawę i pączka posypanego cukrem pudrem. Powspominaliśmy stare dobre czasy. Gdy już dotarło do nas światło latarni i pojawił się szron na oknach kawiarni postanowiliśmy wrócić do domu. Właśnie wtedy przypomniałam sobie,że zapomniałam odebrać od babci koszyka z powidłami.

  8. Maria53 pisze:

    Na końcu peronu na ławeczce siedziała zrozpaczona Małgosia. Obok stała kolorowa walizka, ozdobiona rysunkami żółtych i pomarańczowych nagietek. Na kolanach trzymała koszyk z podróżnymi kanapkami. Patrzyła na światło ostatniego wagonu pociągu, jadącego po torach pokrytych szronem. Łzy spływały po Jej policzkach, rozmazując puder i kapały na bagietkę w koszyku. Nie pojechała z Jasiem. To było ich ostatnie spotkanie. Za tydzień Jaś bierze ślub z babą – Jagą!!!

  9. madzia19061975 pisze:

    Pokłóciliśmy się, a myślałam, że pierwsze spotkanie będzie najlepsze, najwspanialsze. Nagle ujrzałam jakieś nieznane mi światełko ( czyżby natchnienie ? ), szybko spakowałam w walizkę puder, bagietkę na przekąskę i wybiegłam z domu. Nie mogłam tam dłużej zostać, wszystko mi przypominało jego. Po drodze bacznie przyglądałam się światu: nie było dość przyjemnie, szron na drodze piętnował we mnie niesamowity chłód. Ale…ujrzawszy nieznaną mi Kobietę w koszykiem w ręku pełnym nagietek doszłam do wniosku, że nie czas na miłość… Najlepiej pokochać…Kwiaty…tak jak ta Kobieta !

  10. izabela w pisze:

    Na końcu peronu zobaczyłam migające leciutko światło. Było mi przeraźliwie zimno, bo choć był już maj i minęła godzina siódma rano, na dworze nadal zalegał szron. Wyjęłam puder, aby przypudrować nos, a wtedy ujrzałam jego… stał samotnie z walizką w jednym ręku, a z nagietkami w drugiej. Skąd wiedział, że takie właśnie kwiaty lubię? Rzuciłam koszyk, z którego wypadła bagietka i pobiegłam do niego ile sił w nogach na spotkanie tego, co nieznane, ale już nie miałam żadnych wątpliwości, tego czego i kogo chcę. 🙂

  11. Joanna pisze:

    Na końcu peronu, kiedy zniknął tłum ludzi, siedząc dłuższy czas na ławce, zrobiło się zimno. To zapewne dlatego, że na dworze pojawił się szron, temperatura, zdecydowanie dawała odczuć, że jest kilka stopni „na minusie”.
    Zamknęła oczy, przez chwilę, wydawało się jej, że jest w tamtym domu.
    Ranek, obudziło ją światło słońca w oknie, którego promienie delikatnie dotykały jej twarzy. Na komodzie postawiono koszyk, który wypełniały nagietki.
    „To już dzisiaj!” – pomyślała, spojrzała na stół, na którym przygotowane było dla niej śniadanie: sok pomarańczowy, filiżanka czarnej, gorzkiej kawy i bagietka z dżemem.
    Na toaletce wśród kosmetyków, ulubiony puder, „dodający uroku” – jak mówiła ukochana Ciocia, a zarazem przyjaciółka.
    Otworzyła oczy, walizka, którą postawiła obok, skrywała najpiękniejsze wspomnienia jej życia, ale w tym momencie musi, po prostu musi, zacząć żyć teraźniejszością.
    Teraz czeka ją spotkanie. Bardzo ważne, wszystko zależy od podejmowanej w tej chwili decyzji… Jest na końcu peronu, na początku swojego nowego życia…

  12. Na końcu peronu stała walizka, ale w pobliżu nie było widać jej właściciela. Nagle zza dworca wyszedł on, w prawej ręce trzymał bukiet nagietek, a w lewej bagietkę. Podbiegłam i oślepiło mnie światło słoneczne, które odbijało się w oszronionej ziemi. Nareszcie doszło do naszego spotkania po wielomiesięcznej rozłące. – Po co Ci ten koszyk?- zapytał on z uśmiechem. – Idę na zakupy bo zapomniałam kupić cukier puder, a chciałam upiec twoje ulubione ciasto- odrzekłam.

  13. Anna Kulawiak pisze:

    Na końcu peronu wiatr w nagłym porywie wzbił w górę pył i cisnął nim w twarz stojącej tam samotnie dziewczyny, osiadając na jej twarzy niczym puder. Wzdrygnęła się odruchowo, upuszczając trzymany koszyk, z którego wprost na pokryte szronem tory wytoczyła się francuska bagietka.
    „Ładne kwiatki”- pomyślała i przed jej oczyma ukazał się bukiet nagietek, który otrzymała tak dawno temu na pożegnanie.
    Pamiętała każdy szczegół tamtego dnia, jego idealnie dopasowany mundur, idealnie wypastowane buty, idealnie przycięty wąsik, tylko zaszklone oczy i dłonie nerwowo zaciśnięte na rączce walizki nie dopełniały tego idealnego obrazu młodego oficera.
    Minęły trzy długie lata odkąd wyjechał, lata wojny, która przetoczyła się nie tylko przez Europę, ale także przez jej życie, a teraz stała wpatrzona w dal, wypatrując w oddali światła nadjeżdżającego pociągu.
    Najważniejsze, że przeżył, że wracał, a reszta się ułoży, musi się ułożyć, przecież tak długo czekała na to spotkanie.

  14. Maria De pisze:

    Na końcu peronu czekał na mnie z bukietem nagietek – gdy go tylko zobaczyłam walizka wypadła mi z rąk i zaczęłam biec w jego stronę. Bardzo długo czekaliśmy na to spotkanie. Gdy w końcu wpadliśmy sobie w ramiona niemal zlizywał puder z moich policzków chcąc chłonąć moją bliskość. Wziął mnie za rękę i zaczął prowadzić do swojego oszronionego samochodu – był to styczniowy poranek. W samochodzie czekała na mnie niespodzianka – śniadanie spakowane w piękny koszyk – były to przepyszne bagietki i równie dobra, prawie świeża kawa. Ruszyliśmy w stronę jego domu, a za nami pozostało tylko światło odjeżdżającego pociągu…

  15. Małgorzata R pisze:

    Na końcu peronu zobaczyłam blask a w tym blasku stał on i trzymał bukiet róż

  16. Karolina Klekowska pisze:

    Na końcu peronu wysiadłam z pociągu. Przed nim stała dziewczyna szybko chowająca puder do torebki jakby poprawa makijażu była dla kogoś, kto już przyjechał. Z pociągu wysiadł mężczyzna z walizką w jednym ręku, a w drugiej – koszykiem nagietek, który natychmiast jej wręczył. Było zimno i szron pokrywał wszystko dookoła, ale od nich biło jakieś ciepłe światło. Zazdrościłam takiego spotkania,aż odezwał się mój żołądek. Wyjęłam wcześniej kupioną bagietkę i wgryzłam się w nią, idąc do domu.

  17. Na końcu peronu zobaczyłem ją, w jednej ręce WALIZKĘ a w drugiej trzymała , KOSZYK. W koszyku była jej ulubiona francuska BAGIETKA i NAGAGIETKi, które tak kochała.
    Pobiegłem do niej, zapałem ją za rękę i powiedziałem zostań, zgasło ŚWIATŁO.. A na policzku pojawiła się tylko łza, która zmyła PUDER z jej twarzy. Odeszła, wsiadła do pociągu, rozsiadła się wygodnie na siedzeniu, spojrzała przez okno, ale ne było nic widać, ponieważ SZRON utulil wszystkie otwory, po czym zamknęła oczy i skupiła się na wyrównaniu oddechu. A ja wiedziałem, że to będzie ostatnie nasze SPOTKANIE

  18. Katarzyna Różalska pisze:

    Na końcu peronu stała mała dziewczynka z koszykiem pełnym bagietek. Patrzyła błagalnym wzrokiem na przechodzących w pośpiechu ludzi, ale nikogo nie zaczepiała. Cała dygotała z zimna. Dzień był piękny, bezchmurny, ale mróz skrzypiał pod stopami, a drzewa pokrywała gruba warstwa szronu. Powinnam się spieszyć. Do spotkania z klientem zostało mi zaledwie pół godziny, ale nie mogłam oderwać wzroku od tej małej. Emanowało z niej jakieś dziwne światło, które przyciągało mnie i wprawiało w zakłopotanie. Co się ze mną dzieje? Podeszłam powoli, chcąc kupić wszystkie bagietki, aby dziewczynka już nie musiała stać na mrozie, a gdy szukałam portfela z nerwów upuściłam moją małą walizkę, prezentując jej zawartość przypadkowym przechodniom: szczotka do włosów, klucze, puder, ulubiony krem z nagietków…no, znalazł się i portfel!
    – Proszę wszystkie – powiedziałam miłym tonem
    Oczy dziecka rozszerzyły się z zaskoczenia, po czym ich bezdenny smutek rozproszył błysk radości. Poczułam, że zrobiłabym wszystko, aby ona już zawsze się uśmiechała, a wszystkie troski jej krótkiego życia spoczęły na moich barkach. Zrobiłabym wszystko…

  19. Ania pisze:

    Na końcu peronu stała młoda kobieta, w dłoniach trzymała skórkową walizkę i piękny koszyk w kolorze nagietka. Na jej zaróżowionej twarzy od zimna było widać zmęczenie, smutek i strach. Kiedy zgasły światła, zrobiło się zamieszanie, po kilku minutach stacja opustoszała. Głuchą ciszę przerwał cichy płacz dziecka, który dochodził z końca peronu. Na oszroniałym chodniku leżała walizka i koszyk z niemowlęciem, znalazłam kartkę: „Robię to z bólem serca, proszę zajmij się moją córką. Wyrządziłam komuś wielką krzywdę i wiem, że płacić za to będę do końca życia. Chciałabym żeby Agatka miała normalną rodzinę. W walizce znajdziesz najpotrzebniejsze rzeczy puder, kilka pampersów, śpioszki i francuską bagietkę. Tylko tyle mogę ci dać. Wierzę, że kiedyś się spotkamy.” Bez wahania postanowiłam stworzyć temu dziecku dom. To była moja szansa na odpokutowanie. Dziesięć lat temu postąpiłam tak samo jak ta kobieta…

  20. Edyta pisze:

    Na końcu peronu było niemal zupełnie ciemno i tylko niewyraźne światło latarni odbijało się w pokrytej szronem witrynie nieistniejącego od wielu lat małego sklepu. Wysiadając w opóźnionego pociągu zwróciła na siebie uwagę wszystkich podróżnych, a była piękną dojrzałą kobietą w zielonym płaszczu, z długimi kruczoczarnymi włosami, jednak bez śladu pudru na twarzy. Jej bagaż ograniczał się do małej kopertówki oraz znacznych rozmiarów koszyka i jednej bagietki, której bardzo starała się nie upuścić. Z wyraźnym pośpiechem rozejrzała się po całej stacji, jakby szukając ukrytego na niej skarbu, a po chwili wyjęła spod drewnianej ławki zniszczoną przez upływ czasu, skórzaną walizkę, z którą, parkową aleją, udała się w stronę centrum miasta. Widziano ją jednak jeszcze w wielu innych miejscach, a wszędzie gdzie się pojawiała, pozostawiała po sobie liczne ślady, w tym zakwitłe wzdłuż parkowej ścieżki tulipany, narcyzy, a później też żółte nagietki… A może była to po prostu tegoroczna wiosna, która wyszła wszystkim na spotkanie?

  21. Izunia Raszka pisze:

    Na końcu peronu stała samotnie, młodziutka jeszcze kobieta, której jedynym wiernym towarzyszem była stara, zdarta już w niektórych miejscach walizka, skrywająca jej największy skarb – wysuszone, równie samotne co ich właścicielka, nagietki i kilka drobiazgów – puder, pamiętnik, który już dawno chciała mu ofiarować by zrozumiał. Śpieszyła na dawno umówione spotkanie z ukochanym, którego tak bardzo skrzywdziła…
    Jednakże los miał dla niej na ten wieczór inne plany.
    Zima, szron na szybach, lodowisko na drodze, malowniczy widok… Niestety też niebezpieczny.
    On w samochodzie, niechętny za bardzo by ją ujrzeć, dziewczynka niosąca w koszyku bagietkę, śpiesząca do domu, do chorej matki. Jeden moment, chwila nieuwagi, błysk światła i…
    Od tej nocy życie dwóch osób już nigdy nie będzie takie samo…