Michał Wróblewski „Definicja strachu” Videograf
Lęki podskórne.
Kiedy strach wdziera się do pozornie spokojnej okolicy można tylko czekać, co ze sobą przyniesie. Napięcie gwarantowane od pierwszej do ostatniej strony. Michał Wróblewski już od pierwszych zdań niepokoi i obarcza czytelników podskórnym lękiem. Jedno jest pewne, w miarę głębszego wejścia w przedstawioną historię, tych lęków jest coraz więcej.
Młody dziennikarz, Ethan Nero, udaje się na wyspę Dale, aby zbadać sprawę morderstwa dziewczyny. Zbrodnia miała miejsce pięć lat temu, więc tym trudniej wpaść na właściwy trop. Mieszkańcy wyspy są wobec niego nieufni, co nie ułatwia prowadzenia dochodzenia. Z biegiem czasu na jaw wychodzą kolejne sekrety, które ułożone w całość mogą dać ostateczną odpowiedź w sprawie. Może Ethanowi byłoby łatwiej, gdyby sam nie zmagał się z traumatyczną przeszłością. W chłodnym klimacie nieprzyjaznej wyspy o wiele łatwiej o rozdrapywanie ran. Połączenie tych wszystkich emocji może prowadzić do szaleństwa.
Debiut Wróblewskiego to mieszanka stylistyczna, ale wyważona w idealnych proporcjach, co dało świetną książkę, która skłania do refleksji. Wszechobecny mrok i posępność potęgują odczucie nieustannego lęku. Nic dziwnego, że czytelnik z niepokojem odwraca kolejne kartki, bo nie wiadomo jak bardzo autor zechce pomieszać wątki i zagrać na nosie czytelnikowi. Trudno tu o jednoznaczność, więc do samego finału nic nie jest pewne. I chyba o to chodzi w definicji strachu, nieprawdaż?
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 448
ISBN: 978-83-7835-680-6
Premiera: 28 listopada 2018
Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Videograf.
Dla kochających tego typu powieści to ciekawa książka. Ja nie lubię się bać, chociaż… Nie ominę książki, jeśli wejdzie w moje ręce.