Patronat medialny
Tak kocha się tylko raz w życiu.
Miłość niejedno ma oblicze. Tą najczystszą, prawdziwą i kipiącą niekłamaną intensywnością tak łatwo przeoczyć. Można za to uwikłać się w związek oparty na kalkulacjach, niezrozumieniu i udawaniu emocji z kimś, kto zupełnie nie zasługuje na uczucie. W miłości łatwo o błąd, a jego naprawienie zwykle jest karkołomnym zadaniem. To, co blisko może być tak nieuchwytne, a to, co odnalezione, tak łatwo wymyka się z rąk.
Zauroczyła mnie historia przedstawiona przez Edytę Świętek. Kilka pierwszych stron wystarczyło, by wypłynąć na fale życia bohaterów. Dopóki nie dobije się z nimi do portu nie ma szans na postój. Czy autorka, w tej misternie skonstruowanej historii, pozwoli bohaterom na bezpieczne zakotwiczenie? A może pozostawi czytelnika w niepewności i rozterce, bo nie będzie jednoznacznych rozwiązań i prostych odpowiedzi?
Edyta Świętek po raz kolejny potwierdza swoją klasę. Pisze o emocjach w tak piękny sposób, że nie łudźcie się odłożeniem książki na bok, zanim nie skończycie. Przyjazny, prosty język, realne życie, pomyłki, które zdarzają się każdemu z nas, tęsknota, nieśmiałość, złość, budzenie się instynktów, zdołowanie, depresja i stawanie na nogi, przyjaźń, zaufanie i jego utrata, odkrywanie krok po kroku głębi uczuć i skrywanych emocji to mieszanka, którą serwuje autorka we „Wszystkich kształtach uczuć”. Tak, tytuł nadany jest nad wyraz trafnie, bo uczucia przybierają tu różne formy, a każda z nich jest godna pochylenia i refleksji.
Klaudia miała trudne dzieciństwo. Przepełnione strachem, bólem, brakiem miłości, poczuciem bycia niechcianym, odpychanym i marginalnie krzywdzonym. Bolesne doświadczenia zostawiły blizny zarówno na ciele, jak i w sercu.
„Niekochane dzieci mają w życiu trudniej. Całe moje życie jest jednym wielkim poszukiwaniem miłości, nieważne jakiej i nieważne za jaką cenę. Byle przytulić na chwilę, ogrzać w cieple cudzego ogniska…”.
Młoda kobieta przyjeżdża tuż po studiach do małej podkrakowskiej miejscowości, by podjąć pracę nauczycielki języka polskiego i spróbować posklejać swoje roztrzaskane życie. Tam poznaje Dawida, miejscowego artystę rzeźbiarza, niezbyt urodziwego, zakompleksionego i skrytego. Jego ponurość i tajemniczość przyciąga uwagę Klaudii. On sam wie, że od pierwszej chwili ta kobieta zawładnęła jego sercem. Czy ten związek ma rację bytu, gdy na horyzoncie pojawia się bożyszcze kobiet w postaci Mariusza?
„Wiem, ciężko komuś postronnemu zrozumieć bezmiar mojego uczucia. Nigdy nie kochałem tak bardzo. Czas nie jest w stanie rozluźnić więzi, która mnie z nią łączy…”.
Znając twórczość Edyty Świętek i jej skłonność do lawirowania między emocjami, można się spodziewać, że tym dwojgu łatwo nie będzie. Próżno szukać prostych ścieżek do szczęścia i spełnienia, bo nie widać ich w gąszczu zawiłych dróg, którymi podążają bohaterowie. Każde z nich bije się z lawiną przeżyć, wrażeń i odczuć, każde popełnia szereg błędów. Czasem są zupełnie blisko szczęśliwego finału, ale wtedy pojawia się coś, co znowu ich od siebie oddala. Krótko mówiąc, samo życie. Pełne niespodzianek losu, konsekwencji różnych decyzji, niedomówień prowadzących na manowce i tęsknoty wiążącej się z bezgranicznym smutkiem.
„Płakałam. Moje łzy mieszały się z mżącym deszczem. Byłam rozpaczliwie, boleśnie samotna…”.
Z pełnym przekonaniem polecam tę książkę. Chwile wzruszeń, niemocy, hartu ducha, upadków i wzlotów oraz wszystkich kształtów uczuć gwarantowane!
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 384
ISBN: 978-83-7674-500-8
Premiera: 29 lutego 2016
Z dumą patronuję tej powieści, za co serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika
Recenzja „Cappuccino z cynamonem”
Wywiad z Edytą Świętek