Nijakość i bezbarwność w starciu z marzeniami.
Ponure lata osiemdziesiąte minionego wieku nie nastrajały optymizmem. Sprzyjały za to zepchnięcie jednostki do studni nijakości i bezbarwności. Taki też był Śpik. Nikt ważny, bez ambicji, nie rzucający się w oczy. Śpik, z góry skazany na porażkę. Czy to uśpione marzenia?
Moc mieszanych odczuć mam po lekturze tej powieści. Wędrówka do przedziwnej epoki, gdy na sklepowych półkach można było ujrzeć jedynie ocet i suchary, a deficytowy towar trzeba było odstać w kilometrowych , najczęściej nocnych, kolejkach, przyprawia o dreszcz ponurych wspomnień. Brało się to, co akurat było, nie było mowy o wybrzydzaniu, więc królowało kombinowanie. W tych jałowych czasach nikt nie wyróżniał się z tłumu, więc Śpik, bohater powieści, jest odzwierciedleniem ówczesnej jednostki. Ale ten oto niewiele mówiący i nijaki Śpik to również zupełnie nieznany świat wrażliwości. Świat, do którego nie miał wstępu beznamiętny system. Świat dziwny i piękny zarazem. Bo Śpik, chcąc nie chcą, wyróżniał się właśnie swą nijakością.
„On” jest niezwykłą książką. Sentyment miesza się z brutalną rzeczywistością, a pamięć z niepamięcią. Nostalgicznie i ze sporą ilością spostrzeżeń z czasów, gdy królem był absurd, a królową komuna. „On” zadziornie i z ironią przekazuje współczesnemu pokoleniu jak wyglądało egzystowanie w tamtych czasach. Sam tytuł jest zaczepny, bo mówi o indywidualności, którą tak trudno było osiągnąć w PRL-u. Papużanka stosuje wiele metafor nadając opisywanej rzeczywistości lirycznego wymiaru. Chcecie zmierzyć się z rzeczywistością sprzed trzydziestu lat?
Specyficzna, aczkolwiek ciekawa i daleka od banału książka.
Oprawa: twarda
Liczba stron: 288
ISBN: 978-83-240-3610-3
Premiera: 14 marca 2016
Dziękuję Wydawnictwu Znak za egzemplarz recenzencki.