25 marca 2016

Estelle Maskame „Czy wspominałem, że Cię potrzebuję?” Feeria Young

dimily-czy-wspominalem-ze-cie-potrzebuje-tom-2-b-iext31811020

Krok do przodu i dwa w tył.

 

Autorka funduje czytelnikom koktajl skrajnych emocji, które niełatwo poskromić. A w dodatku podaje ten koktajl na huśtawce uczuć.

 

W miłości nie ma prostych rozwiązań. Wybierając drogę, którą wskazuje serce istnieje duże prawdopodobieństwo osiągnięcia upragnionego szczęścia, choć rozum czasami potrafi srogo zamieszać. Czym pokieruje się para bohaterów tej powieści?

 

To druga odsłona trylogii DIMILY i wiele jest zachwytów nad twórczością tej autorki. Nazywana jest „głosem pokolenia” i być może słusznie, bo Estelle Maskame może przyciągać stylem, który młodzież uwielbia, czyli prosto,  z dużą dawką intryg i mnóstwem pytajników. Poza tym typowo amerykańska fabuła w stylu „on kocha ją, ona kocha jego, ale nie mogą być razem” też ma w sobie jakiś magnes przyciągający młodych ludzi. Ale… jak dla mnie czegoś brakuje. Może dopracowania wątków, które pozostają nieco w cieniu? Może większego zdecydowania bohaterów, żeby byle pretekst nie był nagle przeszkodą nie do pokonania na drodze do szczęścia? Po kolei.

 

Eden leci do Nowego Jorku, aby spędzić z Tylerem sześć tygodni. Nie widzieli się ponad rok, a ich rozstanie nie było aż tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Eden kocha Tylera. Ale! Kocha też Deana, jego najlepszego przyjaciela, z którym związała się z nadzieją na zapomnienie o Tylerze. Hm, zagmatwane… Cóż, nikt nie obiecywał, że będzie prosto. Dalej. Tyler nie może zapomnieć o Eden, więc jej widok powoduje u niego szybsze bicie serca. Jednak czy będzie im dane bycie razem? W gwarze tętniącego życiem miasta przyjdzie im stanąć oko w oko z prawdą i podjąć próbę uporządkowania własnych uczuć. Po drodze natkną się na wielu „przeszkadzaczy”, choć odnoszę wrażenie, że i bez nich dwójka bohaterów i tak świetnie poradziłaby sobie z pogmatwaniem swych relacji.

 

Trudno ocenić jednoznacznie tę powieść, gdyż z jednej strony jest na swój sposób ciekawa, a z drugiej dziwnie naiwna. Emocji w niej jest dużo. I to wszelakich. Może nawet za dużo, bo emocjonalna huśtawka wyrażana przez bohaterów bywa irytująca. Wahanie, niezdecydowanie, dziwne przeświadczenie, że jako przybrane rodzeństwo nie mogą być razem, ucieczki i powroty wprowadzają nieznośny chaos w odczytywaniu prawdziwych intencji tej dwójki. Odnosi się wrażenie, że sami nie wiedzą czego chcą i tkwią w matni własnej niepewności. Ich niekoniecznie silne charaktery mgliście wybrzmiewają echem z części pierwszej, w której zmagali się ze swymi skłonnościami. Szkoda, że właśnie ten wątek został zmarginalizowany.

 

Mimo wszystko podejrzewam, że książka znajdzie wielu zwolenników, którzy będą wypatrywać trzeciej części tej historii, bo zakończenie to wielki znak zapytania. Może właśnie ostatnia odsłona będzie swoistym poukładaniem uczuciowych puzzli Eden i Tylera?

Oprawa: miękka
Tłumaczenie: Dobrzańska Anna
Liczba stron: 360
ISBN: 978-83-7229-542-2
Premiera: 2 marca 2016

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria za egzemplarz przekazany do recenzji.

Maciejka Mazan „Pina, zrób coś!” Nasza Księgarnia

2282_pina_zrob_cos

Żyć z pasją.

 

Pozytywnie zakręcona, ciepła i humorystyczna opowieść o grupie przyjaciół, których łączy pasja występowania przed publicznością. Pewnego dnia postanawiają wykorzystać swe taneczne wokalne i teatralne talenty, by zebrać zawrotną sumę pieniędzy na bezinteresowną pomoc siostrze jednej z przyjaciółek. Na początek brawo dla autorki za wysmakowane, lekkie i inteligentne poczucie humoru. Dawno tak dobrze nie bawiłam się przy dialogach literackich bohaterów. Na czasie, z dystansem do kompleksów i świeżo. Fabuła jest prosta, niewydumana, a jednak daleka od banału i przez to wciągająca.

 

Siedmioro przyjaciół tworzy amatorski teatr, który radzi sobie nieco średnio biorąc pod uwagę ilość występów. Przychodzi moment prawdziwej próby. Jedna z dziewczyn zwierza się z prywatnych problemów, co mobilizuje całą paczkę do działania. Potrzeba sporo kasy i nie ma zbyt wiele czasu na jej zebranie, ale od czego są przyjaciele? W dodatku tak pomysłowi jak Pina, Weronika, Helena, Waltrauta, Adrian i Jacuś. Coś trzeba zrobić by pomóc siostrze Moni, więc po krótkiej naradzie przyjaciele stwierdzają, że muszą na siebie zwrócić uwagę szerokiego grona odbiorców, nawet za cenę narażenia się na śmieszność…

 

Powieść cudnie podkreśla rolę przyjaźni, zaufania, bezinteresownego pomagania i życia z pasją. Bez tego ludzka egzystencja jest przecież jałowa, pozbawiona energii, chęci do działania i zwyczajnie nudna. Maciejka Mazan przypatruje się prostym sprawom, które tak naprawdę nadają kształt życiu. Cel działania jest ważny, ale czy nie ważniejsze jest samo działanie i radość, którą się z niego czerpie? Refleksje po lekturze tej książki krążą wokół tego, jaką wartość ma życie zgodnie z własnymi zainteresowaniami, realizacja talentów i metod wyrażania pasji. Podkreśla, że nie warto zrażać się drobnymi niepowodzeniami czy chwilową niedyspozycją. Kompleksy powinny pójść w kąt i zostać w nim na zawsze, bo życie potrafi zaskakiwać, a wygląd zewnętrzny wcale nie wpływa na bycie  doskonałym.

 

Brawo, brawo, brawo! Za lekkość, bystre i uważne spojrzenie na uniwersalne wartości, doskonały humor i świeży sposób narracji.

 

Oprawa: miękka
Liczba stron: 272
ISBN: 978-83-10-12950-5
Premiera: marzec 2016

Podziękowania dla Wydawnictwa Nasza Księgarnia za egzemplarz recenzencki.

Wywiad z Alicją Flis

 

Alicja Flis, autorka książki Cienie w Dolinie Słońca, zawodowo związana z oświatą. Dlaczego pisze? Skąd czerpie inspiracje? Między innymi o tym w poniższej rozmowie. Zapraszam 🙂

 

Czy lubi Pani Włochy?

 

Jadąc po raz pierwszy do Włoch, nawet nie przypuszczałam, że ta podróż zmieni moje życie na zawsze. Rzym, Wenecja, Asyż, później Val di Sole – to magiczne miejsca, które zainspirowały mnie do twórczości literackiej. Pierwsza podróż zaowocowała wydaniem tomiku poetyckiego „Nie będę przepraszać za miłość…”, który jest zbiorem utworów dotykających najczulszych strun ludzkiej egzystencji: miłości, oczekiwania, spełnienia, ale też rozstań, powrotów, dalekich podróży w głąb kobiecej duszy: wrażliwej i czułej, czasami przekornej i zbuntowanej. Stanowczej i zdecydowanej w życiu, ale bezradnej wobec uczucia. Opowiadam w nim historię miłości, za którą tęsknią wszyscy zakochani bez względu na wiek, czas i miejsce, bo na miłość nigdy nie jest za późno i za miłość nigdy nie należy przepraszać. Poprzez pryzmat miłości szukam prawdy o człowieku.

 

Kolejna podróż do Włoch była inspiracją do napisania powieści sensacyjnej pt. „Złudzenia”. Tym razem zachwycił mnie Piazza Navona, najpiękniejszy plac Rzymu z niesamowitym klimatem stworzonym przez artystów. To samo serce tętniącego życiem wiecznego miasta: romantyczne knajpki, uliczni grajkowie, atmosfera przepełniona magią i miłością. Właśnie tam rozgrywa się akcja „Złudzeń”, które są opowieścią o losach trzech kobiet, które w przeszłości zostały ze sobą rozdzielone. Żadna z nich nie znała prawdy o swojej prawdziwej tożsamości. Żyły życiem zaplanowanym przez innych, przez los, przez przeznaczenie. Mówi o tym motto umieszczone na początku książki: „To los sprawił, że życie stało się złudzeniem”. Dopiero poznanie prawdy i prawdziwej miłości sprawiło, że bohaterki odnalazły siebie w świecie pozbawionym złudzeń.

 

Val di Sole, Dolina Słońca jest kolejnym miejscem, które mnie zachwyciło swoim pięknem i dzikością natury. Zaowocowało wydaniem powieści sensacyjnej „Cienie w Dolinie Słońca”. Zatem odpowiedź na postawione pytanie, czy lubię Włochy, brzmi: jestem w nich zakochana miłością wieczną.

 

Zahipnotyzować czytelnika fabułą wcale nie jest tak łatwo. Pani to zrobiła. Zgrabnie i ciekawie. W jakich okolicznościach zrodził się pomysł na książkę „Cienie w Dolinie Słońca”?

Cienie-w-Dolinie-Słońca

 

Inspiracją do napisania mojej kolejnej powieści „Cienie w Dolinie Słońca” były również Włochy i wakacje w Dolinie Słońca – Val di Sole. Zafascynował mnie krajobraz tej przepięknej doliny: rwąca rzeka Noce, wypełniona wystającymi skałami, otoczona górzystym terenem ze skalnymi grotami i dolinami porośniętymi kwiatami. Zainteresowali mnie ludzie, którzy przyjeżdżali tam na wypoczynek, a ich pasją był rafting i tarzaning, sporty ekstremalne uprawiane latem: spływ kajakowy w spienionym nurcie rzeki, wspinanie się po stromych skałach, przechodzenie przez mosty linowe, a wszystko po to, aby poczuć adrenalinę. Wiele razy ryzykowali własnym życiem. Widziałam wzburzoną rzekę, po której pływali kajakarze. Z obu jej stron wznosiły się wysokie ściany skalne. Pomyślałam, że gdyby coś się stało, ci ludzie nie mieliby szans na szybkie wydostanie się z wody. I właśnie wtedy przyszły mi do głowy zdania: „Stała nad brzegiem rwącej rzeki Noce. Mokra, zziębnięta i przerażona.” Zapisałam je i dalej zdania układały się już same.

 

Bohaterowie  z charakterem. Wyraziści, pełnokrwiści. Ma Pani na nich pomysł już na początku procesu twórczego czy dojrzewają wraz z  rozwojem akcji?

 

Staram się, żeby bohaterowie moich powieści byli ludźmi z określonym charakterem, obdarzeni wyrazistymi cechami osobowości, z konkretnymi wartościami i zasadami, którymi kierują się w życiu. Żeby mieli ugruntowany światopogląd i życiową mądrość. Każdy z nich musi mieć swoje CV i określony wygląd zewnętrzny. W tym miejscu dokonuję bardzo istotnej dla mnie wizualizacji bohaterów, żeby przez cały proces twórczy mieć ich obraz przed oczyma i w pamięci. Traktuję ich tak, jakby istnieli naprawdę, zżywam się z nimi, wręcz zaprzyjaźniam, żeby wiedzieć o czym myślą, co czują w danej chwili. Z pewnością żaden z bohaterów nie jest idealny, bo straciłby w oczach czytelnika wiarygodność. Każdy z nich skrywa jakąś tajemnicę, czy chociażby mroczne myśli. Dokładnie tak jak napisałam w motcie książki: „Czasami myśli i czyny człowieka kładą się długim cieniem na jego duszy”.

Przywiązuję dużą wagę do psychologizacji bohaterów, co sprawia, że wykreowane postacie są ludźmi w pełnym tego słowa znaczeniu: potrafią kochać i nienawidzić,  śmiać się i płakać, cierpieć i być szczęśliwymi. Zupełnie jak w normalnym życiu. Dopiero okoliczności, w jakich znajdują się bohaterowie, determinują ich zachowanie i postępowanie. Oni sami nie wiedzą, jak dana sytuacja wpłynie na ich sposób myślenia czy działania. Często są zaskoczeni swoimi reakcjami. Gubią się w życiu, miłości, zazdrości, które popychają ich nawet do zbrodni. Oczywiście już na początku powieści bohaterowie są określeni, mam na nich pomysł i przydzielone dla nich role, ale tak naprawdę dojrzewają oni wraz rozwojem akcji. Często też pojawiają się postacie nowe, niezaplanowane, ale niezbędne do dopełnienia fabuły. Staram się też tak pokierować postacią, aby to czytelnik dokonał ostatecznej oceny bohatera.

 

Serce czy rozum? Romantyzm czy realizm? Czym bardziej kieruje się Pani w życiu?

 

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na zadane pytania. Ci, którzy przebywają ze mną  na co dzień twierdzą, że twardo stąpam po ziemi, że jestem kobietą stanowczą i zdecydowaną, czasami za bardzo wymagającą i pragmatyczną. Jednak najbliżsi wiedzą, że w głębi duszy jestem niepoprawną romantyczką, wrażliwą, uczuciową, typową  zodiakalną wagą, która kładzie na dwóch szalach rozum i serce, analizuje, rozkłada na kawałki, rozważa, rozmyśla, bo wszystko muszę mieć poukładane i zaplanowane. Mam w sobie potrzebę harmonii i równowagi, co w życiu bywa przeważnie niemożliwe, a często nawet uciążliwe. Walczę z nadmiernym idealizmem i uczuciowością, jednak czasami emocje biorą górę. Serce czy rozum? W życiu zawodowym i codziennym zdecydowanie rozum, w    pozostałych przypadkach serce, które nie zawsze chce słuchać rozumu…

 

Alicja Flis z córką w Wenecji

Alicja Flis z córką w Wenecji

Plany twórcze na najbliższą przyszłość?

 

Na razie mam zaplanowanych jeszcze kilka spotkań z czytelnikami, a potem bez reszty oddam się pisaniu rozpoczętej już książki. W zeszłym roku byłam z rodziną w Wenecji. Zamieszkaliśmy w małym hoteliku, dawnym domu artystów, stylizowanym na XIX wiek. Po przekroczeniu jego progu poczułam całą sobą, że to właśnie w tym miejscu rozgrywać się będzie akcja mojej kolejnej powieści. Oczywiście z Wenecją i jej mrocznymi tajemnicami w tle.

 

Serdecznie dziękuję za rozmowę.

 

Dziękuję i pozdrawiam!

 

Magda Skubisz „Chałturnik” Videograf

chalturnik-b-iext32311536

Wielobarwność chałturnictwa.

 

Kryminał, sensacja i komedia w jednym. Całość skąpana w szarości skrywającej całkiem bogatą paletę barw miasta z pogranicza polsko-ukraińskiego, w którym pachnie prowincją.

 

Akcja toczy się w Przemyślu. Nie spodziewajcie się jednak „ochów” i „achów” nad pięknem romantycznych wzgórz, urokliwych staromiejskich uliczek czy klimatycznych zaułków. Jest za to tajemniczy lokal uchodzący za agencję towarzyską, uwikłanie w przemyt i szemrane interesy, zemsta gangsterów, psychopatyczny patomorfolog i licealiści (chyba żądni przygód). A, jest jeszcze chałtura, która daje trochę pieniędzy, tylko czy weselny zespół może być szczytem marzeń dla młodych, uzdolnionych ludzi z wyobraźnią? Chałtura jest, jaka jest, ale zawsze jest, więc póki co, ani Zenon vel Burak, ani Łukasz vel Master nie myślą o innej drodze. Choć bycie grającym po nocach licealistą do łatwych i wyspanych nie należy. W dodatku, lokal w którym grają ma kiepską opinię i faktycznie dzieją się w nim rzeczy dziwne. Więcej o fabule nie powiem.

 

„Chałturnik” nie jest powieścią schematyczną. Sporo się dzieje, trudno nadążyć, a gdy już wpadnie się w specyficzny rytm wydarzeń to wcale nie tak łatwo odłożyć książkę na bok. Młodość, energia, świeżość i zaangażowanie tryskają z kolejnych stron gejzerem trudnym do zahamowania. Chwilami jest śmiesznie, bo nie można odmówić bohaterom poczucia humoru. Jest też strasznie, aż dreszcze przechodzą po plecach. A do tego język, tak pięknie oddający koloryt miejsca akcji. Wszystkie te elementy składają się na godną uwagi książkę, w której jest jakaś lekkość, a wielowątkowość tylko mimochodem wyciąga na światło dzienne kilka trudnych kwestii dotykających współczesnych nastolatków. Aż mnie kusi, żeby wystawić powieści szkolną ocenę… A co tam! W skali od jeden do sześć, u mnie piątka!

 

Oprawa: miękka
Liczba stron: 256
ISBN: 978-83-7835470-3
Premiera: 16 marca 2016

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Videograf za egzemplarz przekazany do recenzji.

Deborah Hopkinson „Kim był Karol Darwin” Prószyński i S-ka

Kim.byl.Karol..Darwin_www

Na drodze do teorii ewolucji.

 

Karol Darwin nigdy nie znużył się nauką. Bacznie obserwowała świat i wyciągał wnioski. Jego teorie na temat ewolucji do dziś wzbudzają emocje. Nie miał tak wspaniałych narzędzi jak współcześni naukowcy. Wystarczył mu otwarty umysł i zdolność logicznego myślenia by stworzyć podwaliny dla współczesnej nauki. Jego dzieło „O powstawaniu gatunków” niewątpliwie wprowadziło sporo zamieszania w kręgach naukowców. Właśnie tak zaczęła się prawdziwa rewolucja myśli naukowej. Darwinowskie idee dotyczące początków życia na Ziemi szokowały ale też zmuszały do myślenia. Jak doszło do ich wysnucia?

 

Książka przedstawia najważniejsze fakty z życia Karola Darwina od dzieciństwa aż do śmierci. Umiłowanie do przyrody, zgłębianie wiedzy podczas studiów, podróże, analizowanie poczynionych obserwacji i wnioski w postaci ważnych dla kolejnych pokoleń książek składają się na niezwykłe życie Darwina.

 

Dzięki tej książce można je poznać w przystępnej i rzeczowej formie, a ciekawe ilustracje pozwalają na lepsze zrozumienie kolejnych etapów życia naukowca.

 

Oprawa: twarda
Tłumaczenie: Edyta Jaczewska
Liczba stron: 112
ISBN: 978-83-8069-237-4
Premiera: 20 stycznia 2016

 

Zobacz też  Seria „Wielcy i sławni”

 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka

« Starsze wpisy Recent Entries »