27 lutego 2018

Konkurs z książką „To nie może być prawda”

to-nie-moze-byc-prawda

Jedna z laureatek nie zgłosiła się po nagrodę, a to oznacza, że przechodzi ona w ręce kolejnej osoby. Szczęście dopisało Edycie (nick: Edyta). Brawo!


 

 

Rozstrzygnięcie konkursu. Książkę wygrywają:

 

Bożena i Ania

 

Gratulacje! Laureatki proszę o wiadomość z adresem do wysyłki nagrody (brak zgłoszenia do 07.03.2018 godz. 12.00 będzie równoznaczny z rezygnacją z nagrody). Można pisać na maila: kontakt@ksiazkiweterze.pl lub w wiadomości na profilu „Książki w eterze” na Facebooku.

 

Za egzemplarze konkursowe serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.


 

 

Wraz z Wydawnictwem Zysk i S-ka zapraszam do udziału w konkursie!

 

Do wygrania 2 egzemplarze książki Hanny Dikty pt. „To nie może być prawda”! » Czytaj więcej

Hanna Dikta „To nie może być prawda” Zysk i S-ka

to-nie-moze-byc-prawda

Przedpremierowo. Patronat medialny. Rekomendacja okładkowa

 

Tornado przeszłości.

 

Jak ubrać w słowa emocje miotające człowiekiem nękanym wyrzutami sumienia i strachem? To trudne zadanie, podobnie jak te emocje.

 

Małgorzata jest szczęśliwą małżonką. Marcin świat kładzie jej u stóp i chętnie przychyliłby nieba, gdyby tylko mógł. Do pełni małżeńskiej satysfakcji brakuje im tylko dziecka. Dotychczasowe próby nie przynoszą skutku, jednak małżonkowie wspierają się nawzajem i wierzą w to małe słońce, które niebawem rozświetli ich dom. Małgorzata jest nauczycielką. Uwielbia swoją pracę, choć nie wszyscy współpracownicy przypadli jej do gustu. Ma dwie przyjaciółki, Ankę i Alicję, skrajnie różne, ale lojalne i wyrozumiałe. Przychodzi moment, gdy świat Małgorzaty wali się i nie jest to zwykłe zburzenie przysłowiowego domku z kart. Jej świat runie pod wpływem tornada przeszłości. Co zrobić, by nie zmienił jej życia w zgliszcza?

 

Przejmująca książka o strachu wywołanym niepewnością i ponoszeniem odpowiedzialności za własne czyny. Przeradzając się  w wewnętrznego potwora jest w stanie zniewolić i przyćmić zdolność jasnego myślenia. Kuszące kłamstwo nie jest wyjściem z podbramkowej sytuacji. Moment starcia z własnym strachem to początek walki o siebie. Ta powieść przypomina, że niełatwo pokonać demony przeszłości drzemiące gdzieś w zakamarkach pamięci, a może i serca. Nawet piękne uczucie można zmienić w nienawiść, gdy brakuje pełnej prawdy i rozliczenia z minionym. Bo to, co było, a nie jest, nie zawsze występuje poza rejestrem życia. Z czasem trzeba przekroczyć siebie i zrozumieć, co jest naprawdę ważne. Gorąco polecam.

 

Polecam na okładce:

 

Gdy tornado przeszłości próbuje zmienić uporządkowane życie w zgliszcza, niełatwo znaleźć sobie miejsce. Bohaterka powieści przekonuje się, że czasem trzeba przekroczyć siebie, by zrozumieć, co jest najbardziej istotne. To książka o strachu, ale też o odwadze do jego pokonania. Polecam!

 

Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 272
ISBN: 978-83-8116-270-8
Premiera: 27 lutego 2018

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka

Anna Tabak „Deadline na szczęście” Zysk i S-ka

deadline na szczescie

W poszukiwaniu nowej siebie.

 

Korporacyjny pęd ku sukcesowi powoduje zatracenie w pustce, którą coraz trudniej wypełnić prawdziwymi wartościami. Ta książka prowokuje do wciśnięcia hamulca i spojrzenia obiektywnie na własne życie. Czy daje nam pełnię szczęścia?

 

Szczęście tkwi w prostocie, a niezrozumienie tego w odpowiednim momencie może doprowadzić do nieposmakowania jego smaku. Byłoby szkoda, więc przeczytajcie opowieść o Ewie, ambitnej i zapracowanej menadżerce, która dla zawodowego sukcesu jest w stanie poświęcić życie osobiste. Dokąd ją to zaprowadzi? Czy zabrnie w ślepy zaułek? A może przypadek sprawi, że Ewa zacznie dostrzegać coś więcej niż korporacyjne perspektywy, faktycznie będące ułudą prowadzącą donikąd?

 

Priorytety można ustawiać na wiele sposobów, bo punkt widzenia zależy od subiektywnego pojmowania definicji szczęścia. Niedotrzymanie terminów może być prawdziwą zmorą w korporacyjnym pędzie, gdzie każdy błąd może kosztować utratę jakiejś szansy. Tak możne przeżyć całe życie, zapominając o najważniejszych wartościach. Powieść Anny Tabak niesie ważne przesłanie: czas zacząć szukać szczęścia tam, gdzie już zapomnieliśmy, że może być. Szukając nowej drogi do samego siebie można zauważyć to, co proste i piękne. Macie ochotę na chwilę zatrzymania i refleksji? Polecam. Warto przejrzeć się w tej historii.

 

Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 312
ISBN: 978-83-811-6231-9
Premiera: 22 stycznia 2018

Podziękowania dla Wydawnictwa Zysk i S-ka.

Iwona Czarkowska „Panna z Monidła” Replika

Panna-z-Monidla

Odrobinę zaróżowione okulary…

 

Sądzicie, że po jednym życiowym zakręcie drugiego już nie będzie? Czarkowska przypomina, że los bywa przekorny i przekonuje o tym w zjawiskowo komediowym stylu.

 

Kiedy wesoła rozwódka przeprowadza się do Monidła to znak, że będzie się działo! Nic nie będziecie w stanie przewidzieć, bo każda strona to szereg przeróżnych pomyłek, z których trudno skleić przewidywalne zakończenie i nie łudźcie się, że Wam się uda.

 

Alicja przeprowadza się do domu swojej przyjaciółki na czas jej wyjazdu. Zbieg okoliczności powoduje, że wraz z nią w Monidle zamieszka również Szymon. Hm, czy to dobrze? Może dobrze, choć Alicja chyba trochę chce od niego odpocząć. W pakiecie dostaje również zakręconą gospodynię, kota, psa i mnóstwo perypetii wynikających z jednej pomyłki. A, i jeszcze Gipsowego! Przecież nie można zostawić niebogi na pastwę losu. Przeprowadzka do nowego lokum tak ją zajmuje, ze nie śledzi przekazów lokalnych mediów. Tymczasem z miejscowego muzeum znika obraz. Jakież jest zdziwienie Alicji, gdy okazuje się, że to właśnie ona ma coś wspólnego z tą kradzieżą…

 

Zwariowana książka, świetna rozrywka. Po prostu. Humor Czarkowskiej kupuję w stu procentach. Dialogi to majstersztyk zapewniający uśmiech na twarzach czytelników. Cenię tego typu książki za lekkość, fantazję i optymizm, tak konieczny w codziennej bieganinie. Perypetie Alicji doskonale relaksują i dodają niewidzialnych skrzydeł. Po raz kolejny można się przekonać, że otwartość na świat i odrobinę zaróżowione okulary pomagają znosić szarą codzienność i uczy optymizmu, który przydaje się na każdym kroku. Bo życie jest nieprzewidywalne. Warto przeczytać.

 

Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 352
ISBN: 978-83-7674-670-8
Premiera: 13 lutego 2017

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Replika.

Fragment 3 książki Anety Krasińskiej „Pragnienia Elżbiety”

Cytaty Pragnienia Elzbiety-4

Elżbieta

 

Nie wiedziała, ile czasu minęło, odkąd oby­dwaj lekarze wyszli, ale nagle drzwi znowu się otworzyły i tym razem usłyszała znajome kroki.

Tuż nad nią nachyliła się Olga i pocałowa­ła ciotkę w policzek. Elżbieta o tym wiedziała, ale nie czuła dotyku. Pamiętała jednak zapach jej perfum; jaśmin z nutą kardamonu.

– Cześć, ciociu. – Elżbieta usłyszała łagodny głos Olgi. Bratanica przysunęła sobie krzesło.

„Cześć, skarbie”, odpowiedziała jej w my­ślach. „Dobrze, że jesteś, potwornie się nudzę, nikt nie chce ze mną pogadać”, pożaliła się. „Nie to, żebym nagle polubiła rozmowy, ale może dzięki temu szybciej zleciałby mi czas i przestałabym się przejmować tym, że wciąż nie mogę wstać. To mnie najbardziej irytuje, oględnie mówiąc”.

– Ładnie dzisiaj wyglądasz. – Olga wzięła do ręki grzebień i zaczęła czesać długie włosy cho­rej, które zdążyły stracić blask.

„Nie musisz kłamać”, westchnęła Elżbieta. „Myślisz, że nie wiem, jak wyglądam? Ale kto by się tym przejmował?”

– Wygodnie ci? – spytała Olga, układając świeżo zapleciony warkocz na poduszce.

„Żartujesz”, obruszyła się Elżbieta. „Jest mi dokładnie wszystko jedno, na czym leżę i czym jestem przykryta, bo – jeśli nie pamiętasz – ni­czego nie czuję!”

– Poprawię ci poduszkę – nalegała bratanica, jakby od tego zależało życie Elżbiety.

„Daj już spokój”, zdenerwowała się Elżbieta.

– Teraz lepiej, prawda? – Młoda kobieta usia­dła i obciągnęła sięgającą kolan obcisłą spódni­cę. – Może powinnam przynieść ze sobą jakąś książkę? – zastanowiła się na głos.

„Halo. Ja nie mogę czytać”.

– Mogłabym ci poczytać. Może usłyszałabyś jakieś słowa…

„Ja doskonale słyszę, tylko nikt o tym nie wie”.

Olga zamilkła i przez moment głaskała chłod­ną dłoń Elżbiety leżącą na kocu obleczonym w białą poszewkę. Zastanawiała się, co jeszcze mogłaby zrobić, by pomóc ciotce. Udało jej się skontaktować z wybitnym neurologiem, który po przejrzeniu badań Elżbiety zdecydował się przyjechać na konsultację, ale póki co wciąż trwały wakacje, dlatego jego wizyta została wy­znaczona na trzeciego września.

Niespodziewanie do sali wszedł doktor Koch. Olga wstała i przywitała się z niskim mężczyzną, który nie wyglądał na więcej niż czterdzieści lat, ale wzbudzał szacunek wśród personelu fachowo­ścią i nieustępliwością w kwestiach medycznych.

– Witam, panie doktorze – odezwała się pierwsza.

– Dzień dobry. Właśnie skończyłem kon­sultację z profesorem Wierzbickim w sprawie pani Elżbiety. Doszliśmy do wniosku, że zro­bimy badanie EEG – powiedział Koch, nie kry­jąc zadowolenia.

– I co to da, panie doktorze?

– Dowiemy się, czy pacjentka jest świadoma tego, co się wokół niej dzieje. Podczas badania umieścimy na jej głowie małe elektrody, które rejestrują aktywność elektryczną mózgu.

– Będziemy wiedzieli, czy ciocia słyszy? – spytała Olga, nie kryjąc podniecenia.

– Dokładnie. Dzięki temu uda nam się okre­ślić, czy czuje dotyk albo czy próbuje wykony­wać ruchy, nawet jeśli jej ciało się nie porusza.

– To naprawdę możliwe?

– Proszę być dobrej myśli. – Lekarz poklepał ją po ramieniu.

„Ja na pewno jestem”, pomyślała Elżbieta.

Kiedy zostały same, Olga opadła na krze­sło i przez chwilę wycierała cieknące jej po policzkach łzy. W końcu jakiś przełom. Potrze­bowała go tak bardzo. Za każdym razem, gdy przychodziła do szpitala, patrzyła, jak ciało jej ciotki traci witalność. Miała wrażenie, że kobie­ta jest coraz chudsza, jej twarz staje się bardziej pomarszczona, a cera matowa.

– Gdyby tylko ta kretynka była bardziej uważ­na, nie leżałabyś tutaj – powiedziała, odgarnia­jąc niewielki kosmyk włosów z twarzy Elżbiety.

„Leżałabym, leżała…”

– Nawet się nie rozejrzała – utyskiwała Olga, troskliwie gładząc twarz chorej.

„Gdyby to nie była ona, byłby ktoś inny”, po­myślała Elżbieta.

– I to teraz, gdy wszystko zaczynało się do­brze układać.

„Nic się dobrze nie układało. Zawiodłam się na kimś, kto przez wiele lat był dla mnie naj­ważniejszy w życiu, choć nie chciałam się do tego przyznać. Drwił z miłości. Nie mam pojęcia, dlaczego pozwoliłam mu zostać w sercu po tym, jak zmusił mnie do rozstania z dzieckiem…”

– Obrazy wreszcie zostały dostrzeżone przez krytyków, a klienci zaczęli pukać do twoich drzwi – ciągnęła Olga.

„To pięknie brzmi. Mów jeszcze. Sztuka jest dla mnie tym, czego nie znalazłam wśród lu­dzi. To jest świat, który jest mi naprawdę bliski, w którym mogę być sobą i bezkarnie wyobrażać sobie własną przyszłość”.

– Za kilka lat na pewno twoje prace wisia­łyby w niejednej galerii. – Olga spojrzała czule na Elżbietę.

„Moje prace i tak zostaną, nawet wtedy, gdy mnie już nie będzie. Terapeutka radziła, żebym zaczęła pisać pamiętnik, ale ja wolałam w inny sposób opowiedzieć o swoim życiu. Nie znałam słów, które wyraziłyby mój ból po stracie dziec­ka. Nie umiałabym opisać uczuć, które towarzy­szyły mi, gdy samotnie kładłam się na kozetce w nędznej suterenie, przerobionej na gabinet lekarski, a po zejściu z niej czułam się oszoło­miona i całkowicie samotna. Potem jeszcze dłu­go próbowałam zrozumieć, dlaczego wybrałam mężczyznę, zamiast własnego dziecka”.

– Musisz do nas wrócić. Nie możesz się pod­dać – poprosiła Olga, nachylając się nad Elżbietą.

„Jestem tu i nigdzie się nie wybieram”.

 

Premiera 27 lutego 2018

« Starsze wpisy